O borze liściasty, cóż to był za koszmarny tydzień. Masz tak czasem, że już w poniedziałek jesteś tak zmęczony jakbyś harował od tygodni bez przerwy?
Kiedy więc się wreszcie piątek kończył, okazało się, że i na sobotę mnóstwo obowiązków jest przygotowanych. I zleciał dzień na czynnościach najzwyklejszych … Dość … Było minęło jednak …
Teraz pora na relaks , na chwilę ciszy, na tu i teraz. Lubię moje „tu i teraz”. Jedno za mną, co innego przede mną … mało ważne. Nie ma „jutro” , nie ma „wczoraj”.
Dziś jest. Dobre „dziś”. Długa kąpiel, kocyk, grzaniec, cisza i spokój i moje ulubione „nic nie muszę” … bo nie wiem czy wiesz, ale tak naprawdę nic nie musisz. Ale o tym innym razem … Doceniam chwilkę, czas, miejsce, ludzi. Doceniam sobotę. Doceniam siebie. Doceń także.
PS. Gdyby kogoś interesowało bardzo, skąd tytuł tego wpisu, to informuję, iż przepis na takowy napój znajduje się w rękopisach Jarosława Haszka, dzięki któremu wojaka Szwejka poznać mogliśmy.
Na zdravi!!
Cudna jesteś!
PolubieniePolubione przez 1 osoba
Cudaczna to wiedziałam od dawna 😉 ale , że cudna … ho ho ho jakby powiedział ten pan z brodą co to niby się przez kominy przeciska 😉 … A ego znowu się puszy … dyjabelska istota 😉
Dziękuję! 🙂
PolubieniePolubione przez 1 osoba
Reblogged this on Sukces jest w Tobie.
PolubieniePolubione przez 1 osoba