Ciemna Strona Mroku · Jasna Strona Mroku · Więcej_Światła

O śmierci

Koniec października i początek listopada to okres przejściowy między czasem opalenizny, a uśmiechniętym panem w czerwonej czapce, co przez prawie 2 miesiące będzie nas kusił, byśmy „wsparli gospodarkę”. To też czas dużych zmian w przyrodzie. Dni coraz krótsze, słońce szybciej idzie spać, pozostawiając nam mrok przez większość doby. Ujmujące i zachwycające są listopadowe mgły i światło – marzenie każdego fotografa. Specyficzny zapach listopadowego „końca świata”.  Przede wszystkim zaś, jest to czas gdy częściej niż zwykle wspomina się ludzi, którzy kiedyś żyli wśród nas, a których tu już nie ma. Czas, gdy mówi się o powadze, zadumie i przemijaniu.

Umieranie wpisane jest w historię naszego życia. W momencie gdy się pojawiamy, bez względu na to, co za początek naszego życia uznamy, już zaczynamy ginąć i przemijać. Taka prawda. W przywiązaniu do życia, w ciągłych próbach jego przedłużenia i poprawy jego jakości nie ma nic złego chyba. Miło żeby życie, co doprowadzi do śmierci, upłynęło nam lepiej niż gorzej. Jest różnie. Jednak co byś nie robił, jak się nie starał i tak na końcu czeka na nas Ona.

Moje pierwsze z nią spotkanie to rok 1987. Pamiętam jedynie skrawki zdarzeń, słowa, osoby. Najmocniej jednak pamiętam specyficzną atmosferę. Tak, owe wspomnienia są jakimś odczuciem niczym świadomością czyjejś obecności.

Kiedy byłam małą dziewczynką zdarzało mi się przed zaśnięciem myśleć o tym, jak to będzie, kiedy mnie już nie będzie. Ciężko było mi uświadomić sobie, wyobrazić, że przyjdzie czas kiedy … zniknę? Myślenie o moim niebycie było niepokojące. Czy będę mieć świadomość, że nie ma mnie już tam gdzie byłam przed chwilą, a może wszystko zgaśnie i już. Czy będzie tak jakbym spała? Czy zniknę i nic po mnie nie zostanie? A może „obudzę” się jako ja gdzieś indziej? W innej przestrzeni – bez przestrzeni, w innym czasie – bez czasu? Może nawet nie będę myśleć o tym, że coś się gdzieś skończyło? Nikt nie wie. Na szczęście. Tajemnica śmierci jest tak samo piękna, jak i straszna. Pociągająca i przerażająca. Sprawiedliwa? Na pewno nieunikniona dla każdego, póki co? Bo życie wieczne, na ziemi marzy się wielu. Powiedzieć można, że naszym ziemskim wiecznym życiem będzie to, co po sobie zostawimy, dobro lub zło, które w innych zasiejemy, geny, które przekażemy. Ile byśmy nie dokonali, ile nie zrobili, ile nie zgromadzili wiedzy, dóbr itd. na samym końcu, w ostatniej sekundzie wszyscy będziemy tacy sami. Przeźroczyści, nadzy, sami, potraktowani dokładnie tak samo. Tak myślę. Nie wiem przecież, bo wiedzieć nie mogę – zapewniam, że żywa jestem kiedy to piszę.

Trudno myśleć o śmierci. O śmierci bliskich najtrudniej. Dla nas, co zostać tu muszą i znosić rozłąkę cierpieniem jest ich śmierć. Dla tych co odchodzą? Nie wiemy. Jednak mimo całego strachu bólu i pewnego tabu nawet, co wokół śmierci istnieje, myślę, że najlepiej do śmierci się uśmiechnąć, a może nawet śmiać się z niej? W końcu co ona nam może zrobić?  Mając wybór w nieposiadaniu wyboru, czy umrzeć ze strachu, czy ze śmiechu, zdecydowanie wybieram drugą opcję. Śmiać się śmierci w twarz, po ludzku.

20181005_155139

3 myśli w temacie “O śmierci

  1. Co się stało,że „Kiedy byłam małą dziewczynką zdarzało mi się przed zaśnięciem myśleć o tym, jak to będzie, kiedy mnie już nie będzie”…?

    Polubione przez 1 osoba

    1. Nic się nie stało 🙂 Ludzie odsuwają od siebie myśl o umieraniu i śmierci, zamiast pogodzić się, że jest częścią życia, a uświadamianie sobie naszej śmiertelności sprawia, że życie smakuje jeszcze bardziej.

      Polubione przez 1 osoba

Dodaj odpowiedź do masiej Anuluj pisanie odpowiedzi