WMroku · Zwyklak

Ludzie nienawidzą wegan

Od kilku tygodni zastanawiałam się czy napisać coś na ten temat, ale dwa ostatnie dni przekonały mnie, że powinnam … chyba … dać głos – wypowiedzieć się w tej sprawie.Właściwie ten wpis miał być o czymś zupełnie innym o mojej wege – drodze. Miało to być lekkie, łatwe, chwilami zabawne opowiedzenie jak doszłam do miejsca, w którym jestem teraz. Co się stało, że ten wpis będzie inny?

Jestem weganką. Od kilku lat ( w lutym minie 5), przedtem przez kilkanaście byłam wegetarianką, zatem od prawie dwóch dekad  zmieniam swoje nawyki żywieniowe i życiowe. Weganizm jest sposobem patrzenia na świat. Związany ściśle z pewnymi zachowaniami konsumenckimi, żywieniowymi, ale też ze spojrzeniem na całe życie i postępowanie w nim.  Czy to jak jem, co kupuje definiuje mnie jako człowieka? NIE. Ludzie są dobrzy albo źli, głupi albo mądrzy. Podobnie jak narodowość, płeć, wyznanie, kolor skóry i milion innych rzeczy, bycie wege lub nie, ma tu najmniejsze znaczenie.

Dlaczego o tym piszę? Z powodu dwóch sytuacji.

Sytuacja nr 1.

Dostałam wczoraj zdjęcie jako pewną anegdotę … zdjęcie będące ilustracją do informacji na jednym z portali pod tytułem „Weganie wzbudzają w społeczeństwie ogromną niechęć. Większą – tylko narkomani.” Szokujące 😉 można by rzec. Nie, nie ma w tym nic specjalnie szokującego czy strasznego. W notce napisane było, że na podstawie badań stwierdzono, iż weganie są grupą nielubianą i denerwującą ludzi, przytoczono „mięsny paradoks” i inne tego typu rzeczy. Jakoś mnie to nie zbulwersowało specjalnie. Ale dało mi do myślenia … Czy aby na pewno sposób zachowania niektórych wegan ( po których często definiuje się całą grupę) nie wyzwalają  w innych owego „znielubienia”.

Sytuacja nr 2

„Sześcian Prawdy”. Jest to inicjatywa wegan, którzy w formie cichej (słowo klucz!) demonstracji starają się dać przechodniom do myślenia. Ubrani na czarno w maskach Guya Fawkesa stoją trzymając laptopy, kartki z informacjami.  Piszą o sobie: „Poprzez wykorzystanie nagrań prezentujących standardowe praktyki rolnicze ujawniamy opinii publicznej PRAWDĘ ukrywaną przez branże odpowiedzialne za wykorzystywanie zwierząt. Łącząc to z opartym na wartościach podejściem sprzedażowym oraz wskazując źródła informacji dajemy przechodniom wszystko, czego potrzebują, żeby zostać weganami i zacząć aktywnie działać dla zwierząt.”

Nie mam nic przeciwko. Każdy działa jak chce, z pewnym „ale”, i pod pewnymi warunkami.

Osoba, którą znam przechodziła dziś w trakcie tej demonstracji i zatrzymała się na chwilę. Wie co to weganizm, przecież zna mnie! 😉  Opowiedziała mi jak zaczepił ją pan i … nóż mi się w kieszeni otworzył. Pan próbował przekonać tę osobę, że powinna zmienić dietę na wegańską, nie przyjmował żadnych argumentów, był natarczywy. Osoba zdająca mi relację mówiła, że czuła się osaczona i sytuacja była dziwniejsza niż przy spotkaniu Świadków Jehowy. 😉 To chyba to … podejście sprzedażowe. Słabo!!! Żeby przejść na weganizm trzeba … chcieć. I choćby nie wiem co się dostało, od najlepiej wyedukowanej i poinformowanej grupy, to bez chęci ani rusz.

Mam swoje poglądy, swój sposób na życie i nie wciskam go innym. Nie wyrywam ludziom burgerów w maku, nie wyzywam od morderców ludzi jedzących schabowe, nie oblewam farbą chodzących w skórach … bo … to ich wybór. Może nie przyjmują pewnych rzeczy do wiadomości, a może mają to w dupie, może im się nie chce, nie obchodzi ich to, a może nie są gotowi na zmiany. Tak jak mi nikt nie mówi, że mam zjeść rosołek i mielonego, i mięsko zjeść, a ziemniaczki zostawić, tak nikt nikomu nie powinien narzucać swojego stylu życia. Jeśli moje działania lub ich stanie z laptopami da do myślenia lub podejścia i zapytania się, jeśli spowoduje ciekawość do szukania samemu to super, ale narzucanie czegoś innym, zamykanie ich w klatce naszych przekonań, najczęściej wywoła skutek odwrotny do zamierzonego. Dajmy ludziom żyć, wybierać i ponosić konsekwencje.

Byli już na tym świecie tacy, co uważali, że wiedzą, co dla innych jest dobre. Byli tacy, co innym chcieli świat po swojemu układać. Nachalnością, narzucaniem i typowymi wege tekstami 😉  nic się dobrego nie osiągnie poza zyskaniem miana eko świra, wege terrorysty  i bycia omijanym z daleka. Czy nie lepiej częstować wege jedzeniem, by ludzie zrozumieli, że weganizm może być smaczny, i to nie tylko „trawa i kamienie”? Czy nie lepiej brać udział w lokalnych inicjatywach na rzecz ludzi i zwierząt? Przykład działa … dobry przykład działa, smaczny, sympatyczny i przyjemny … Rozmawiać, uświadamiać, informować tak – dobierając odpowiednie narzędzi komunikacji. Nagabywać, straszyć, męczyć – nie, nawet mając najlepsze intencje.

Nie dajmy się podzielić. Nie dajmy się skłócać. Nie dzielmy, nie skłócajmy. Zawsze, pod warstwą za i przeciw, cech, zdolności, wyborów i decyzji kryje się … człowiek. Tym jesteśmy. Ludźmi. Takimi samymi. Zdefiniowani jako ludzie przede wszystkim. Całą resztę wybierajmy sami. Nie zaglądajmy ludziom do talerza, do łóżka, do życia.

8

10 myśli w temacie “Ludzie nienawidzą wegan

  1. W życiu spotkałam 3 wegan. Jeden zaczął u nas pracę. Całe przerwy chrupał różne korzenie. Ostatecznie rzucił pracę bo kolidowała mu z zajęciami jogi. Więc słabe wrażenie zrobił. Potem była para Polaków. Jedli jedzenie wyglądające jak zwyczajne ale wszystko było wege. Coś żółtego udającego ser. Coś udającego masło. Coś udającego twaróg.. Długo by wymieniać. Stracili pracę bo ściągali kokainę zamiast stawić się do pracy. Koka widać była wege. Więc doświadczenia z weganami mam słabe. Ten pierwszy to był jeszcze człowiek z zasdami. Jadł te brukwie dziarsko na surowo i nie udawał że to burger.

    Polubione przez 1 osoba

Dodaj komentarz