Jasna Strona Mroku · psychologia · Więcej_Światła

Dwie połówki … biletu

„Więc każdy z nas jest jak kupon od biletu całego, bo każdy powstał, niby ryba płaszczka, wraz z kimś drugim z jakiejś dawnej, jednej istoty. Toteż zawsze każdy z nas swego kuponu szuka.”

„A jeśli kiedy taki czy jakikolwiek inny człowiek przypadkiem znajdzie swą drugą połowę, wtedy nagle dziwny na nich czar jakiś pada, dziwnie jedno drugiemu zaczyna być miłe, bliskie, kochane, tak że nawet na krótki czas nie chcą się rozdzielać od siebie. I niektórzy życie całe pędzą tak przy sobie, a nie umieliby nawet powiedzieć, czego jedno chce od drugiego. Bo chyba nikt nie przypuści, żeby to tylko rozkosze wspólne sprawiały, że im tak dziwnie dobrze być, za wszystko w świecie, razem. Nie. Ich obojga dusze, widocznie, czegoś innego pragną, czego nie umieją w słowa ubrać, i dusza swe pragnienia przeczuwa tylko i odgaduje.

I nie wiedzieliby co odpowiedzieć mają gdyby tak nad ich łożem Hefajstos z narzędziami stanął i zapytał: „Czego wy chcecie od siebie, ludzie?”. Nie wiedzieliby czego. Więc gdyby znowu pytał: „Prawda, że chcecie tak się złączyć w jedno, możliwie najściślej, żebyście się ani w dzień, ani w nocy nie rozłączali? Jeżeli tego chcecie, ja was spoję i zlutuję w jedno, tak że dwojgiem będąc, jedną się staniecie istotą. I aż do skonu razem będziecie żyli, niby jeden człowiek, a potem, po wspólnej śmierci, będziecie w Hadesie nie dwojgiem istot, lecz znowu jednym cieniem. Więc patrzcie czy tego pragniecie  i czy będziecie zadowoleni, jeżeli się pragnienie spełni.

Gdyby to usłyszeli, z pewnością żadne by się nie wzbraniało ani by nie mówiło, że czego innego chce, ale by się każdemu po prostu zdawało, że słyszy to, do czego oboje już od dawna dążyli, do stopienia się w jedno w uściskach i ciał zespoleniu. A stąd to wszystko pochodzi, że dawna natura nasza była właśnie taka, że były z nas kiedyś skończone całości. Miłość jest na imię temu popędowi i dążeniu do uzupełnienia siebie, do całości. Jak mówię, przedtem były z nas jedności. A teraz nas bóg za karę porozdzielał (…).”

Fragment „Uczty” Platona będzie dziś przyczynkiem do mych rozważań. Choć czasami filozofia bywa nudna, a czytanie chudszych lub grubszych ksiąg napawać może zniechęceniem, dobry to czasem powód by zastanowić się co się samemu myśli. Dziś na tapet taki oto temat. Wierzycie w dwie połówki … jabłka, pomarańczy czy innego owocu? W to, że każdy (albo prawie każdy) gdzieś na świecie miał, ma lub będzie miał kogoś kto będzie dla niego tym jednym, jedynym człowiekiem? A może myślicie, że ludzie są jak … dajmy na to … skarpetki. W sumie para, ale … dziś są takie skarpetki, że z dwóch różnych skarpet parę można stworzyć? 😉

Jako młoda, naiwna dziewczyna łykałam jak pelikan historie o miłości, która polega na uzupełnieniu, dopasowaniu i romantyczności zero – jedynkowej. Nie był to wynik doświadczeń, a tym bardziej przemyśleń, ale pewnych wzorców, które napotykałam na swojej drodze, a które zwyczajnie mi pewnie pasowały. Myśl, że znajdzie się ktoś jeden jedyny na całe życie, kto mnie naprawi, mój świat uczyni lepszym był dla mnie czymś normalnym i naturalnym.

Z biegiem czasu człowiek na szczęście mądrzeje, dojrzewa i zaczyna używać mózgu. W sumie nie wiem jak inny człowiek, ja zaczęłam. Zrozumiałam, że nie istnieją dwie połówki jednego, a nikt nie jest w stanie mi pomóc, jeśli ja najpierw sama sobie nie pomogę. Dziś myślę, że jesteśmy całością. Każdy człowiek jest zamkniętym, pełnym wszechświatem, które dla siebie samego jest i powinien być najważniejszy. Nie w jakimś egoistycznym zapatrzeniu na siebie i krzywdzeniu innych, ale w zrozumieniu, że sami sobą musimy się zająć. Jeśli jesteśmy dajmy na to jak dom, to zanim wpuścimy do niego kogoś, sami powinniśmy w nim posprzątać albo przynajmniej ogarnąć w miarę. Pewnie, że można do bałaganu drugiego wpuścić, ale na pewno nie po to by ten nasz … ukochany człowiek sprzątał syf przez nas czy innych uczyniony. Może nam pomóc dostrzec wszystkie te kłęby kurzu walające się po katach, wiszące pajęczyny i nieuporządkowane szafki. Może nam okna pomóc umyć byśmy świat widzieli, ale nie możemy z niego zrobić niewolnika czy innego majordomusa.

Moja lepsza połowa, zwykli mawiać ludzie na człowieka, z którym są w parze. Jedni tak naprawdę myślą, inni nauczeni, że będzie lepiej, jeśli tak mówić będą. Lepsza oznacza, że jest też gorsza? Wygodne! I głupie. Traktując drugiego człowieka jako nasze dopełnienie, sami przyznajemy, że niepełni jesteśmy i ktoś musi uzupełniać nam ubytki. Sami uwieszamy się niemal na nim, czasami wręcz osaczając i uzależniając nasze życie, szczęście i istnienie od odrębnego bytu, co do wolności, integralności i tylko swoich półeczek w domu ma pełne prawo.

„Nie mogę żyć bez Ciebie.”  „Bez Ciebie moje życie nie ma sensu.” „Co ja bez Ciebie zrobię?” „Jesteś moim całym światem.” Na każde z tych zdań znalazłoby się kilka argumentów opartych o racjonalne, zimne, wręcz naukowe podejście. 😉 Czyli coś, co z uczuciami, miłością, a czasem i związkami nie ma nic wspólnego. Nie chodzi mi też o to by racjonalizować magię uczuć, więzi międzyludzkie, których wytłumaczyć nie można, a nawet się nie powinno. Bycie zakochanym, kochanie bycie kochanym to piękne rzeczy, bardzo ludzkie i czyniące nasz świat dużo znośniejszym. Czasem jednak warto zastanowić się czy mamy coś jeszcze poza tym jednym człowiekiem, dla którego być może porzucilibyśmy cały nasz świat, czy nie rzucamy się w nurt bez umiejętności pływania, licząc jedynie na to, że jakby co uwiesimy się na drugiej osobie.

Jeśli zatem chcesz być jabłkiem, pomarańczą czy inną śliwką, bądź całością, a gdy znajdziesz drugi owoc, warzywo albo inne zielsko to ucztujcie do upadłego razem tworząc pyszną i zdrową sałatkę. 😉

A jeśli jesteś biletem. Bądź całym, bo na połówce daleko nie zajedziesz. 😉

WaterMark_2020-06-21-14-12-38

 

9 myśli w temacie “Dwie połówki … biletu

  1. Jakie to prawdziwe. Będąc z kimś nie przychodzi nam przecież na myśl, że może kiedyś nie będzie z nami tego kogoś i co wtedy? Zostaniemy z jednym okiem, jedną nogą i połową serca. Bez sensu.
    Też jestem za zrobieniem porządku u siebie, ale im bardziej się wymiata, tym bardziej nie ma się ochoty na szukanie połówek, bo ze sobą człowiekowi jest całkiem dobrze.
    Ale kto wie, może kiedyś zmienię zdanie, bo jednak z facetami jest miło 🙂

    Polubione przez 1 osoba

    1. Czasem nawet się nie szuka … a się samo znajduje … przeznaczenie? Zwał jak zwał. Jak się ludzie mają spotkać to i tak się spotkają 😉 Samemu ze sobą z czasem jest coraz lepiej i coraz bardziej spokojnie, wygodnie, to prawda. Później ewentualnie na szali kłaść trzeba swój spokój, wygodę i porządek we własnym domku i to „coś” co druga osoba potrafi do naszego domu wnieść. 🙂

      Polubione przez 2 ludzi

      1. Chyba nie ma czegoś takiego jak przeznaczenie, ewentualnie zbieg okoliczności, ale oczywiście ty możesz mieć na to inne zdanie.
        Kiedyś mi koleżanka powiedziała, że jak ktoś jest za długo sam to mu ta szklanka tak strasznie przeszkadza, którą ktoś położył, przyszedł i położył, a kiedyś tam był porządek… no nie wiem, nie jestem pedantką to może aż tak tego nie widzę. Jednak oprócz szklanki to na pewno inne wnoszone rzeczy mogą stanowić jakąś górę do pokonania, albo zdobycia 🙂

        Polubienie

      2. W kwestii przeznaczenia … wolę sama myśleć, że decyduję co zdarza się w moim życie, jednak nie ukrywam, że czasem spotykają mnie rzeczy, które zaskakująco wpisują się w „teorie przeznaczenia”. Nie wiem zatem jak jest czy dzieje się to co ma się dziać czy sami to dzianie prowokujemy. 🙂 Zbiegi okoliczności też bywają fajne, kiedy drogi „bratnich dusz” się zbiegną. 😉

        Polubione przez 1 osoba

Dodaj komentarz