Z pamiętnika WMrokuLudka

Raport z oblężonego miasta Koronawirus w Zielonej Górze Dzień Pierwszy

Tydzień temu pisałam o narastającej panice i paranoi związanej ze zbliżającym się do naszych granic wirusem. Pech, los, przeznaczenie, o choroba! chciały, że pierwszym przystankiem dla wirusa zostało miasto, w którym mieszkam.

Dzień jak co dzień. Poranek jak każdego dnia. Spokojny. Od kilku dni wszyscy z niecierpliwością czekali na ujawnienie pierwszego przypadku, pacjenta zero. Znalazł się. Przywieziony z małej miejscowości do szpitala w Zielonej Górze. Pierwszy potwierdzony. Ile osób już go ma lub miało i wyzdrowieli sami? Ilu tych, co nie dzwonili do sanepidu, tylko czekali, aż im przejdzie? Tego się nie dowiemy, ale „Mamy to!” można rzec i … tyle. Choć jeszcze „Koronawirus dotarł do Polski”, krzyczą paski w stacjach informacyjnych. Niczym jakiś muzyk, aktor czy inny celebryta. Dotarł. Nareszcie. Można odetchnąć z ulgą, bo najgorsza przecież jest niepewność i obawa przed nieznanym. Jest Korniak (tak nazwijmy wirusa na potrzeby tego tekstu) na naszej ziemi, więc nasz, swój chłop. Przyjmiemy go po naszemu: maska na ryj, płynem po oczach, niech się nie rozwija.

Konferencje prasowe, na których politycy dogryzają sobie nawzajem, zapewnienia, że jesteśmy uzbrojeni po zęby do walki i liczne memy (niektóre nawet śmieszne). Może część osób, które nie miały pojęcia, gdzie leży Zielona Góra, teraz się dowie. Część zaniepokoi się, że to blisko nich, a inni odetchną z ulgą. 😉

Jak się mieszka w zagrożonym mieście?

Normalnie!  Co prawda większość rozmów dotyczy tego tematu, w sklepach wymiecione są żele antybakteryjne i … mydła? Czyżby ludzie do tej pory się nie myli? Może będą się oblewać mydłem nawzajem? Jedzenie w sklepach jest. Jeszcze wszystkiego nie wykupili. 😉 Oby tylko później jedzenia nie wyrzucali. Prezydent miasta ogłosił, iż przez dwa tygodnie nie odbędą się imprezy masowe, ale poza tym spokój. Choć … spojrzenia na kaszlących bardziej podejrzane, poręczy nie dotyka się wcale, a klamki w miejscach publicznych nie otwiera tak jak zazwyczaj. Mimo potencjalnego zagrożenia i świadomości, że zapewne na jednym przypadku się nie skończy, w kawiarniach ludzie nieśpiesznie dopijają kawę i zagryzają ciachem, w autobusach pasażerowie siedzą, jak gdyby nigdy nic, a na forach denerwują się, że odwołują im zaplanowane rozrywki.

Dzień jak co dzień. Rozczarowani? Bywa. 😉

Oblężenie o którym piszę, dotyczy … ilości reporterów nawiedzających okolice szpitala. 😉

 

 

20180927_173800

10 myśli w temacie “Raport z oblężonego miasta Koronawirus w Zielonej Górze Dzień Pierwszy

    1. Dokładnie! Tyle chorób, zdarzeń losowych zabija codziennie ludzi i nikt nie panikuje. Ludzie boją się tego czego nie znają i oczywiście media robią swoje skutecznie podsycając panikę. Z choroby, jak z wszystkiego innego ludzie robią interes. Życie. 😉

      Polubione przez 1 osoba

      1. Oby przy tym gadaniu nie pluli na siebie 😉 A do wirusa się przyzwyczaimy i nauczymy się z nim w końcu żyć, jak z innymi chorobami czy rzeczami. Ludzie nie są w stanie na najwyższym stopniu paniki funkcjonować więc się znieczulają, dlatego tragedie nie robią na większości wrażenia. Tak samo będzie w tym przypadku.

        Polubione przez 1 osoba

Dodaj komentarz