Codzienność pędzi
Stoję od tygodni
Świata już nie ma
Ruszyć się nie sposób
Tkwić wciąż w zamknięciu
bo
odejść nie zdołam
Serce spalone
Popiół bezradności
Czaszkę rozrywa nabyte sumienie
Rozdrapać wszystko do pustego grobu
Zamknąć już słowem, żeby nie bolało
Czekać na koniec,
który był w przyszłości
Iść tu czy zostać tam, jedno i to samo